wtorek, 27 listopada 2012

Wyjazd na wieś

Dziś był szczególny dzień, kiedy Anka wróciła z zakupów ogłosiła: "w piątek jedziemy na wieś". Serce zabiło mi mocniej ze szczęścia, wiedziałem co to oznacza; harce, hulanki, swawole i do tego spotkam się z kumplem. Tadzio bo tak ma na imię, to frędzlowaty terier, zawsze uśmiechnięty i skory do zabaw. Z nim nie można się nudzić. Razem pogonimy kury, obszczekamy kozy na łące, krowę ominiemy z daleka, jakoś nie mam śmiałości do tych wielkich, rogatych bestii. Jak się uda wytarzamy się w błotku. Anka zrobi nam pewnie niezłe kazanie ale co tam udobruchamy ją. Popatrzyłem na Tolę bo jakoś posmutniała, no tak- ona nie jedzie. Nie potrafi dogadać się z miejscowymi kotami a Tadka to wprost nie znosi. Bardzo chciałbym żeby pojechała. Jest bowiem moją najlepszą przyjaciółką. Żyjemy pod tym samym dachem i kochamy się jak rodzeństwo (jeśli można tak powiedzieć). Nawet jeśli ostrzy na mnie pazury, zawsze jej wybaczam, przecież to ja jestem ten silniejszy i mądrzejszy. No cóż będzie na nas czekać do poniedziałku. Kiedy ten weekend, jak ten czas powoli leci!


Wsiowa łąka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz