Huki, wystrzały, trzaski i wrzaski, to coś co spędza mi sen z powiek. Już niedługo ludzie będą świętować Nowy Rok i wymyślają tylko co na siebie włożyć i gdzie się wybrać w tę wspaniałą noc, (wspaniałą?!?!). Ja obmyślam gdzie się schować. Do szafy? Anka nie pozwoli, to może pod łóżko? Ee -nie zmieszczę się. Co ja zrobię, co ja zrobię...? Kiedyś było inaczej, nie bałem się nawet burzy z piorunami, siedzieliśmy nieraz z Anką i obserwowaliśmy błyskawice ale odkąd rzucił ktoś koło mnie petardę, wszystko się odmieniło. Nie znoszę hałasów i chyba już ich nie polubię! Nie, nie pomaga ani głaskanie, ani przemawianie do rozumu, smakołyki też mnie wtedy nie interesują, nawet kropelki na stres są bezsilne. Muszę gdzieś się schować, tylko sam nie wiem gdzie. Biegam tak całego Sylwka, ktoś mógłby pomyśleć, że to jakiś nowoczesny taniec ale mi wcale nie jest do śmiechu. Mój system nerwowy jest w opłakanym stanie i tak aż do stycznia, kiedy wszystko cichnie, ludzie padają zmęczeni jak muchy a ja w tym błogim spokoju padam na wyro i zasypiam. A może Wy znacie jakieś sposoby jak przeżyć tę noc i nie zwariować?
Jeszcze spokojne niebo nad moim domkiem |