niedziela, 13 marca 2016

Wielkie zmiany!

Tak! Tak! Tak! Szykują się wielkie zmiany i jestem na tak! Myslałem, że się przesłyszałem, że mnie mój stary nos zwodzi, że uszy niedomagają a to naprawdę Anka siedzi przed kompem i przeglada bloga. Czyli wielki powrót Tytusa postanowiony! 
Znów będę gwiazdą internetu, fanki zasypią mnie listami, wielbiciele będą przysyłać pachnące kostki ...ale co to? Słyszę rozmowę o jakimś nowym psie. Co? To ja już nie jestem najważniejszy?! 
no tak to już mnie Anka nie kocha. Będzie nowy, może ładniejszy, mądrzejszy... , teraz to o nim będzie pisać.



To ci pieskie życie!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Życzenia dla wszystkich

Dużych i małych, grubych i chudych, miłych i tych mniej...


Przepraszam za moją długą nieobecność oraz życzę wam wielu radosnych chwil w 

Nowym 2016 Roku. 


Tytus

poniedziałek, 29 lipca 2013

Na zielonej trawce

Anka dziękuje za życzenia. Muszę ją trochę usprawiedliwić. Ostatnio siedzi w chwastach po uszy, dosłownie i w przenośni. Myślałem, że to taki rodzaj zabawy, ona się chowa a ja ją szukam-ale nie. Anka przegoniła mnie szybko. Nie ma co narzekać, są też plusy bywania w ogrodzie. Mogę sobie pohasać do woli; (uwielbiam tarzanie się w trawie), można pogonić za motylami, Anka zawsze rzuci jakąś zabawkę, czasem Tola wpadnie na pogaduszki i tak czas leci sielsko-anielsko.


W ogrodzie

piątek, 26 lipca 2013

Dziś imieniny Anny

Z okazji Twoich imienin Droga Aniu kwiatek dla Ciebie albo motyl jak wolisz. 



albo jedno i drugie, a co tam będę się szczypał.

niedziela, 5 maja 2013

Wiosenne linienie - czyli zrzucanie zimowych łaszków.

Jak tam wasze futerka? U mnie sezon na zrzucanie kożuszka rozpoczął się już jakiś czas temu ale teraz przechodzi krytyczny moment. Anka ma wtedy pełne ręce roboty a ja wyglądam jak żubr białowieski na wiosnę. Codziennie wygarbuje ze mnie tony sierści, można by z tego niezły kocyk zrobić. Dziś miarka się przebrała i Ania stwierdziła, że pora na gorącą kąpiel. Po takim masażu "włochy" wychodzą garściami, co jeszcze bardziej przyspiesza linienie.  Bardzo lubię te zabawy pod prysznicem; prycham i otrzepuje się z wody, Anka piszczy wniebogłosy, super zabawa! Teraz czeka mnie codzienne wyczesywanie podszerstka a po jakimś miesiącu będę chudziutki i moje futerko znów zrobi się gładkie i błyszczące. Anka mówi, że wreszcie będę wyglądał jak człowiek (?!)

Ale przyjemnie!

Co to za podglądanie ?

Uwielbiam kąpiele 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Wiosna na wsi

Wyjazdy na wieś to dla mnie zawsze wspaniała przygoda. Nie inaczej było tym razem. Mój przyjaciel Tadzio trochę zadzierał nosa, że niby taki ważniak bo został ochroniarzem  kociaków. Nijak nie mogłem się do nich zbliżyć. Zaraz robił wrzask i Anka biegła na ratunek maleństwom. A co to ja niby słoń jestem i je rozdepczę? Przywitać się tylko chciałem. Nie mam im tego za złe, w końcu wszyscy chcą dobrze. Potem była nudna sesja zdjęciowa. Oczywiście nie potrafiłem usiedzieć na miejscu, tyle zapachów, odgłosów dokoła. Ku wielkiemu rozczarowaniu Anki musieliśmy dać sobie z tym spokój. Potem był już tylko spacer bez końca; las, jezioro, łąka, rzeka, bezgraniczne pole... czysta rozkosz dla zmysłów.

Co za skok!
Dokazują aż miło
Tosia
Pysia

Dlaczego nie chcą się ze mną bawić?
Z magnolią w tle
Przy forsycjach
Daj trochę
Tadeusz
Pokazowe warowanie, żeby tylko był już koniec.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dziś ja tobie, jutro ty mnie

Czy byliście już na stronce Fundacji Kukuryku? Kto odwiedził ten wie o co chodzi a resztę zapraszam serdecznie do podglądania co sie tam dzieje a dzieje się bardzo dużo. Kęcka Fundacja pomaga osobom niepełnosprawnym i wykluczonym społecznie. Po więcej zapraszam na stronkę: http://kukuryku.org.pl/
Niektórzy pytają mnie czemu ja interesuję się takimi sprawami. Odpowiedz jest prosta; my psy już tak mamy, jesteśmy stworzeni do tego by pomagać człowiekom a tym słabszym szczególnie. Psem przewodnikiem nie zostanę- straszny nerwus ze mnie, na ratownika też się nie nadaję, pomagam więc jak mogę. Tyle dobrego doznałem od ludzi, pora się odwdzięczyć. Pozostając w temacie niepełnosprawności przypomniał mi się mój kumpel Fred, który w wyniku choroby stracił tylne nogi. Jego pan nie pozbył się go, chociaż miał z nim same kłopoty. Sprawił mu wózeczek z dwoma kółeczkami, na którym nieźle ganiał. W dzieciństwie często bawiliśmy się razem, niestety nie mam żadnych zdjęć z tamtego okresu. Fred odszedł już do psiego nieba ale wspomnienia o ziomku wciąż powracają. Kto wie może gdybym nie miał tych wszystkich operacji i ja... dlatego cieszę się zdrowiem i chcę pomagać innym.