sobota, 15 grudnia 2012

Cztery łapy

Tak, to moje biedne łapy. No może biedne to one były kiedyś a teraz są super wyoperowane. Dokładnie tak-wyoperowane bo jak mi mieli wycinać te wyrostki dziobiaste to śpiewałem cienko jak w operze. To było straszne przeżycie i od tej pory nie znoszę ludzi w białych kitlach, wprost mam na nich alergię.  W sumie to  kroili mnie już trzykrotnie; przednie łapki,  tylne no i potem co nieco... ale tym się nie będę chwalił. Dziś jestem zdrów jak ryba, znaczy się koń czyli pies miałem powiedzieć. Mogę biegać, skakać co czynić uwielbiam. Nieraz to Anka musi mnie hamować bo tak się rozpędzam, że nie jeden pazur już zerwałem. Co ona ze mną przeżyła. Za to wszystko powinienem jej podziękować. Może zrobię to w wigilię?

4 komentarze:

  1. Najgorsze to to "conieco". Moj Ty biedaku! Ja mam juz 6 lat i nigdy mi nic na lapkach nie wycinali, co za czort Ci tam ponarastal?
    Trzymaj sie
    Kira

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie zadzdroszczę .. ja do weta uwielbiam chodzić bo tam smaki mi dają i mają dużo zapachów .. :)
    zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że teraz wszystko działa jak trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działa, działa. Jak mi to powycinali to już nie boli a łapy mam jak sprężynki, tylko bym skakał. Na torze przeszkód śmigam jak strzała. Nie wolno mi tylko przeskakiwać przez "ściankę". Anka się boi, że jak mi się spodoba to przeskoczę płot i sobie pójdę w świat. Jakże mógłbym ja zostawić, przecież ja kocham.

      Usuń