niedziela, 5 maja 2013

Wiosenne linienie - czyli zrzucanie zimowych łaszków.

Jak tam wasze futerka? U mnie sezon na zrzucanie kożuszka rozpoczął się już jakiś czas temu ale teraz przechodzi krytyczny moment. Anka ma wtedy pełne ręce roboty a ja wyglądam jak żubr białowieski na wiosnę. Codziennie wygarbuje ze mnie tony sierści, można by z tego niezły kocyk zrobić. Dziś miarka się przebrała i Ania stwierdziła, że pora na gorącą kąpiel. Po takim masażu "włochy" wychodzą garściami, co jeszcze bardziej przyspiesza linienie.  Bardzo lubię te zabawy pod prysznicem; prycham i otrzepuje się z wody, Anka piszczy wniebogłosy, super zabawa! Teraz czeka mnie codzienne wyczesywanie podszerstka a po jakimś miesiącu będę chudziutki i moje futerko znów zrobi się gładkie i błyszczące. Anka mówi, że wreszcie będę wyglądał jak człowiek (?!)

Ale przyjemnie!

Co to za podglądanie ?

Uwielbiam kąpiele 

4 komentarze:

  1. A zrzucam zbędne futerko w styczniu i sierpniu:) Pozdrawiam i zapraszam na moje urodzinowe candy Miśka

    OdpowiedzUsuń
  2. oj u nas też już jakiś czas to trwa i rude kłaki znajduję dosłownie wszędzie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam! Ja nie cierpię kąpieli

    http://stefanboxer.blogspot.com/2013/05/mapa-w-kapieli.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę zabawy przy linieniu jest. :P Ale zawsze warto, przynajmniej nie trzeba ściągać kłaków ze wszystkich powierzchni, a i po wygłaskaniu na rękach nie zostają włoski. (:

    OdpowiedzUsuń